Rozdział 32 "Czyli..?"

Francesca
-Nie rozumiem. Byliście szczęśliwi, a teraz?
-Teraz nie jesteśmy, ale nie z mojej winy.. Jeszcze zamiast się przyznać to, to on kłamie bezczelnie, i nie ma czelności się przy..-w tym momencie Diego mnie pocałował.-Co Ty w ogóle robisz?!
-Przepraszam, Francesca...
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Bo.. Marco..-teraz pokazał mi, jak Marco i Camila obściskiwali się kilka kroków dalej.
-Chciałeś, żebym się nie dowiedziała?
-Zależy mi na Tobie i nie chcę, żebyś cierpiała..
-Zależy Ci na mnie, a kłamiesz, i całujesz mnie, żebym nie zobaczyła, jaki Marco jest na prawdę.. Tak postępuje przyjaciel?-nie czekając na odpowiedź poszłam do domu.
Violetta
-Czyli..?
-Leon, zależy mi na Tobie, a to co poczułam podczas pocałunku było niesamowite..
-Masz na myśli to, że moglibyśmy spróbować być razem?
-Mhm.-pokiwałam głową.
-To... Violetto, zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak, Leonie.-uśmiechnęłam się i wzięłam go za rękę. 
Po chwili oboje nuciliśmy piosenkę "Amor En El Aire"
Angie
-Możemy iść..-zeszłam po schodach. 
-Dobrze.-powiedział German uśmiechając się.
-Do której lodziarni idziemy?
-A może pójdziemy na obiad?
-No nie wiem..-zaczęłam się śmiać.
-W ten sposób będę mógł Ci podziękować.
-Podziękować za co?
-Za to, że ja i Violetta możemy u Ciebie mieszkać.
-German, daj spokój.. To zwykła przysługa.
-Wcale nie, pójdziemy na obiad i ja Ci podziękuję. 
-Okej.
I zostałam zmuszona do pójścia na obiad c: 
Leon
-Uwielbiam tą piosenkę.-powiedziała Violetta.
-A ja ją uwielbiam, kiedy Ty ją śpiewasz.
-Nie mów tak, bo się zaczerwienię.-uśmiechnęła się.
-Lubię, jak się uśmiechasz.
-Powiedziałam coś?
-Tak..-zacząłem się śmiać i przyszedł lekarz.
-Nie chciałbym przeszkadzać, ale mam dobrą wiadomość.
-Słuchamy.-odpowiedzieliśmy chórem.
-Leon może już dzisiaj wyjść ze szpitala.-uśmiechnął się.
-Jak się cieszę!-Viola krzyknęła i przytuliła lekarza.
-Bez czułości.-zaśmiał się.
-Czy mogę wyjść już teraz?
-Myślę, że nie ma ku temu przeszkód..
-Dziękuję.-powiedziałem i wyszedł.
Jeszcze tego popołudnia wyszedłem ze szpitala. 
Diego
Jestem zły na mojego "przyjaciela" .. Myślałem, że Francesca wymyśla, ale widziałem go wyraźnie z Camilą w parku.. I do tego.. Przez to, że chciałem go bronić, ona obraziła się na mnie, a podoba mi się.. Nie wiem co mam zrobić.. 
German
-Chodź do tej restauracji.-zaproponowałem.
-Dobrze.-weszliśmy do środka.
-Usiądźmy.-usiedliśmy przy stoliku.-Najpierw chciałbym powiedzieć, że naprawdę, bardzo ważne jest dla mnie to, że, że z Violą możemy mieszkać u Ciebie, dopóki nie znajdziemy innego domu.
-German, możecie u mnie mieszkać tak długo, jak chcecie. 
-Dziękuję. Zawsze mogę na Ciebie liczyć.
-Zawsze będziesz mógł, tak samo Viola. 
-Mam nadzieję, że nie sprawiamy Ci kłopotu.
-Oczywiście, że nie.. Muszę Ci coś powiedzieć..-nagle zrobiła się bardzo poważna.
-Słucham.
-German, ja, ja czuję coś do Ciebie i...
-I chciałaś zapytać, czy ja do Ciebie też?-spojrzałem w jej oczy.
-Mhm.-pokiwała głową.
-Tak, Angie. Ja też coś do Ciebie czuję...-uśmiechnąłem się.-Chciałabyś spróbować być ze mną?
-Już kiedyś nam nie wyszło.. 
-Teraz na sto procent będzie inaczej.. 
-Nie wiem, czy mogę Ci zaufać.. 
-Wtedy pojawiła się, Esmeralda, podająca się za Marię i, rozumiesz chyba..
-Rozumiem, Maria była Twoją żoną, a moją siostrą.. 
-Tak, ale jeśli się kochamy to nie ma w tym nic złego.. 
-Możliwe.. Ale nie przyszliśmy tutaj, żeby o tym rozmawiać..-rozweseliła się trochę.-Nie masz za co dziękować i, możecie zostać jak długo chcecie.
-Dziękuję.
-Nie dziękuj.
Maxi
Mam zamiar zbadać to, co łączy Ludmiłę i Federico.  No, chyba coś między nimi jest, byli wczoraj razem w parku i, prawie się całowali.
-Cześć, Fede.-przywitałem się.
-Hej.
-Co tam? Co myślisz o tej Ludmile, hm?-postanowiłem nie owijać w bawełnę.
-Ludmiła podoba mi się..
-Serio?-pobiegłem szybko znaleźć Natalię..-Naty, Naty, Naty!-znalazłem ją.
-Co się stało, Maxi?
-Fede powiedział, że, że podoba mu się Ludmiła..
-Ojej! Ciekawe czy on jej też..
-Tego nie wiem, ale wczoraj byli w parku..
-To już wiem.-powiedziała i zamknęła szafkę.
-Może pójdziemy do kina?
-My? W sensie ja i Ty? 
-Tak. Przyjdę po Ciebie o 17:30 ok? 
-Dobrze.-umówiłem się z Natalią! 
Cieszę się normalnie, jak małe dziecko. Muszę wymyślić jakąś niespodziankę, ta randka ma być niezapomniana! 
Francesca
Jak on mógł to zrobić? Dlaczego Diego mnie pocałował? Nie rozumiem.. A, jednak tak... Miał 
swojego przyjaciela bronić.. Hm.. Muszę z nim porozmawiać.. 
Zadzwoniłam do Marco.
-Cześć..-powiedziałam.
-Hej, Francesca. Przemyślałaś to wszystko?
-Nie. . Dzwonię, żeby Ci powiedzieć, że masz do mnie nie pisać, nie dzwonić i w ogóle nic, rozumiesz? 
-Dlaczego, Fran?
-Widziałam wszystko.-rozłączyłam się.
Myślę, że dobrze postąpiłam i nie będę teraz cierpieć.. 
Zadzwonił Diego.
-Po co dzwonisz?
-Chciałem się spotkać..
-Ale ja nie chcę się widzieć z Tobą.. 
-Proszę, zgódź się..
-Dobra.. 
-Będę za 10 minut na placu.
-Okej.-rozłączył się.
A co ja właściwie robię? Nie chcę się z nim spotkać.. W ogóle dlaczego miałaby chcieć? 
Violetta
Wróciłam do domu Angie.. Dziwne, nikogo tam nie było.. Poszłam do mojego pokoju i zajęłam się pisaniem w pamiętniku.
"Kochany pamiętniku...
Dzisiaj zostałam dziewczyną Leona.. Pewnie moi przyjaciele stwierdzą, że nie wiem czego chcę i takie tam.. Ja po prostu robię to, co dyktuje mi serce! Czy to takie złe? Ja kogoś ranię? Chyba nie.. Tak, ja i Tomas to już przeszłość, doszłam do wniosku, że szczęśliwszy będzie  inną dziewczyną, i lepiej będzie, jak każdy pójdzie w swoją stronę... Tak będzie lepiej... 
Kończąc o moich sprawach sercowych... Zauważyłam ostatnio, że Angie i mój tata zachowują się jakoś dziwnie.. Jakby byli pod wpływem jakiegoś uczucia... c: Oni powinni być razem..-krzyk taty wyrwał mnie z przemyśleń...
-Jesteśmy!-krzyknął,a ja wyszłam z pokoju. 
-Gdzie byliście? 
-W restauracji.-uśmiechnęli się. 
-Tak beze mnie?-zaśmiałam się.
-Byłaś u Leona...
-No tak..
-A swoją drogą co u niego?-wtrąciła się Angie.
-Już wyszedł ze szpitala.. 
-Naprawdę?-przytuliła mnie. 
-Tak, tak.. 
Ludmiła
-Aj.. Natalia.. Gdzie Ty jesteś, jak Cię potrzebuję? Masakra... -dzwoniłam do niej. 
-Cześć Ludmiła.-podszedł Federico. 
-Hej.-wykrztusiłam. 
-Jak się czujesz?
-Wszystko dobrze... Nie... Nie jest dobrze! Dzwoniłam i dzwoniłam do Ciebie, a Ty nie odbierałeś!
-Bateria mi się rozładowała.. 
-Nie tłumacz mi się! 
-Słuchaj, jesteś dla mnie najważniejsza na świecie...-pocałował mnie.
-Federico! Jesteśmy w miejscu publicznym..
-Wiesz, ja już nie chcę tego ukrywać.. 
-Proszę, skoro tego chcesz, powiedz to tu wszystkim.. Skoro taki jesteś odważny... 
-I powiem.-odszedł kilka kroków.-Jestem chłopakiem Ludmiły!-krzyknął na cały plac. 
-Ci, cicho.. -uciszyłam go. 
-Możemy już tego nie ukrywać?-zapytał..
-Skoro nie możesz... 
-No nie mogę.. 
_____________________________________________
Hm.. trochę parek się na robiło, ale cóż... 
1. Leonetta
2. (prawie) Germangie
3. Naxi
4. Fedemiła
Hehe. 




Rozdział 31 "Vilu, to nie jest takie łatwe..."

Violetta
Wtedy Leon mnie pocałował.. Czułam, że o nic już nie muszę się martwić.. że zawsze coś nas do siebie ciągnęło.. że po prostu naszym przeznaczeniem jest być ze sobą.. Chciałam, żeby ta chwila trwała w nieskończoność, ale musiała się skończyć, tak jak wszystko.
-Leon...-powiedziałam patrząc mu w oczy.-Nie chcę, żeby to tak było.
-Violetta, Ty już zdecydowałaś, kochasz Tomasa, a ja nie powinienem tego robić.
-Może źle zdecydowałam?-podniosłam głos.-Przepraszam...
-Może, ale sądzę, że mówisz tak tylko dlatego, że się pocałowaliśmy...
-Nic nie rozumiesz.-spuściłam głowę.-Nawet kiedy jestem z Tomasem... Nie czuję tego samego, jak to, kiedy jestem z Tobą...
-Vilu, to nie jest takie łatwe...
-Oczywiście, że tak, Leon, nie widzisz tego? A może raczej, nie czujesz?
-Tak, ale.. ale ja jestem z Larą..
-To, to po co mnie całowałeś? Po co? Dlaczego?-zdenerwowałam się trochę i zaczęłam walić pięściami w jego łóżko.
-Bo na niej mi nie zależy..-w tym momencie stało się coś zupełnie (jak dla mnie) nieprzewidzianego, mianowicie do sali weszła Lara..
-Nie chciałam, żebyś miał kłopoty.. Przepraszam..-spojrzałam na niego z współczuciem i wybiegłam z sali.
Nie wiedziałam, co mam myśleć. Moja komórka zaczęła dziwnie wibrować. Dzwonił Tomas..
-Nie wiem, czy chce mi się z Tobą gadać..-powiedziałam do zdjęcia, które miałam przy kontakcie: Tomas, który ciągle dzwonił.. Dzwonił i dzwonił i dzwonił...-Albo jednak muszę, bo mi nie dasz spokoju.-odebrałam.
-Cześć Violu.
-Tomas.. nie mam ochoty z nikim rozmawiać..
-Rozumiem, nikim oprócz Leona..-rozłączył się i nie zadzwonił już przez cały wieczór.
Wróciłam do domu Angie, która od razu zapytała "Czy coś się stało?"
-Nie, Angie, a raczej nie chcę o tym gadać..-poszłam do pokoju gościnnego, w którym miałam tymczasowo mieszkać.
"Drogi pamiętniku, jesteś jedyną rzeczą, która została mi po tragicznym pożarze, najprawdopodobniej spowodowanym przez osobę... osobę, która przez chwilę była mi najbliższą w życiu... ale tylko chwilę, jak myślałam, że jest moją mamą...- zrobiłam przerwę na otrzepanie kartki z popiołu-Nie rozumiem, jak mogła mnie tak podle okłamać.. Ale to nie jet mój największy problem.. Najgorsze w tej sytuacji jest to, że mam jeszcze problem z Leonem. Nasz dzisiejszy pocałunek.. był idealny, to właśnie jest ten problem.. Myślę, że on nie sądzi tak, jak ja, dla mnie to było coś niezwykłego, jakby ta chwila mogła jeszcze trwać, ale.. myśl o tym, że ranię Tomasa, nie była miła.. Po prostu nie potrafię myśleć, że Leon po prostu mnie pocałował i to nie jest dla mnie nic ważnego.. nie umiem i nie chcę..."
Francesca
Dzisiaj obiecałam bratu, że pójdę pomóc mu w barze, a co najlepsze? On mi to wypomina... -,- Pewnego dnia odbyłam z nim interesującą rozmowę..
(F-ja L-Luca)
L: Pomożesz mi dzisiaj w barze?
F; Nie..
L: No proszę.
F: Nie..
L: Prooszę.
F: Za 3 miesiące, dobrze?
L; Jasne..
No i te 3 miesiące minęły.. Ta... ten dzień jest dzisiaj.. Najpierw pójdę do Studia, później mu "pomogę", a przez "pomogę" rozumiem "posiedzę sobie i ponudzę się", swoją drogą, ciekawe co tam u Violetty.. Znaczy po tym, co wczoraj widziałam w szpitalu, co oni by zrobili gdyby nie ja? No właśnie, nic. Dobra, koniec rozmyślania, zadzwonię do niej.
-Cześć, Vilu!-krzyknęłam do telefonu.
-Co? Tak, hm.. cześć.-powiedziała zaspanym głosem.
-Obudziłam Cię?
-Nie, no coś Ty, od świtu nie śp...-po chwili chrapała do telefonu.
-Violetta!
-No co?
-Ja bym Ci powiedziała co, ale... to nie kulturalne.-zaśmiałam się.
-Oj tam, oj tam.-zaśmiała się.
-Wiesz co? Walnęłabym Cię teraz poduszką..
-Ale nie walniesz.
-No, szkoda, że nie, dobra, jak tam u Leona?
-Co? Skąd wiesz, że się całowaliśmy?
-Całowaliście się?
-Nie?
-Powiedziałaś, że tak, mów zaraz, o co chodzi.
-Wiesz, co.. zasięg mi ginie, porozmawiamy później, pa.-rozłączyła się.
Całowali się, ja swoje wiem.
Angie
Z samego rana dostałam telefon od Pabla, że dzisiejsze zajęcia są odwołane. Wstałam więc później i poszłam zrobić sobie śniadanie. W kuchni zastałam Germana.
-Dzień dobry, Angie.
-Cześć.-ziewnęłam.
-Ktoś tu się chyba nie wyspał?
-Tak, nie mogłam spać.
-Ale i tak wstałaś później niż zwykle.
-Mhm, jeszcze Pablo obudził mnie telefonem, że zajęcia są odwołane, dlatego wstałam dopiero teraz.-wsypałam sobie łyżeczkę kawy do kubka.-A Viola jeszcze śpi?
-Chyba tak.-w tym momencie zbiegła ze schodów.
-Angie, Angie!
-Co się stało?-zapytałam z uśmiechem.
-Jak to "co się stało"?-odpowiedziała zdziwiona.-Spóźniłyśmy się do Studia!-chciała mnie wyciągnąć za rękę z domu.
-Dzisiaj nie ma zajęć.-odpowiedziałam pełna entuzjazmu.
-Aha, no dobrze..-uspokoiła się.-To w takim razie.. pójdę do Leona..
-A Ty nie spotykasz się z Tomasem?-zapytał Violettę German.
-Tak, ale Leon jest w szpitalu i ja pójdę go odwiedzić..
-Jasne, idź, ale nie siedź tam za długo.-wyszła.
Chwila minęła w milczeniu, ale później odezwał się German.
-Może pójdziemy na lody?
-Czemu nie? Trochę się ogarnę i możemy iść.-poszłam do swojego pokoju.
Ludmiła
Miałam wczoraj bardzo zły dzień i na dodatek Fede chciał, żebyśmy się spotkali.. Masakra, no ale nie mogłam odmówić tym jego zniewalającym oczom.. Aww... 
-Federico.. Federico.. Federico..-mówiłam.
-Ludmiła, źle się czujesz?-zapytała Natalia.
-Nie, wszystko jest prawie w porządku.. Oprócz tego, że kiedy Cię najbardziej potrzebuję postanawiasz randkować sobie z Maxim, a kiedy chcę być sama Ty musisz za mną łazić.-wstałam z ławki i poszłam na umówione z Federico miejsce.
Natalia
-Natalia, wiesz co jest Ludmile?-zapytał Maxi.
-Nie wiem, a co miałoby jej być?
-Przed chwilą widziałem ją w parku z Fede..
-Ludmiłę? Z Federico?
-Tak, właśnie z nim.
-Coś tu nie gra..-zostawiłam go samego na placu. 
Marco
Idę na próbę zespołu z Diego, w prawdzie zajęcia są odwołane, ale Pablo pozwolił nam skorzystać z sali.
-Co Ty taki małomówny?-pierwszy odezwał się Diego.
-Nie mam nastroju..-kopnąłem kamień.
-Wczoraj jeszcze wszystko było dobrze.
-Wczoraj było wczoraj, a dzisiaj jest dzisiaj..
-Nie powiesz mi nawet o co chodzi?
-Doskonale wiesz, że chodzi o Fran.
-Coś jej się stało?
-Nie.. Ostatnio nam się nie układa, ona myśli, że ją zdradzam z Camilą..
-A zdradzasz?
-Chyba sobie żartujesz?
-Yy.. nie. Posłuchaj, Francesca jest świetną dziewczyną i zasługuje na prawdę, a ja jestem Twoim przyjacielem więc tak samo zasługuje na prawdę.
-Jaką prawdę?-do rozmowy wtrąciła się Francesca.
-Niech Marco Ci powie...
-Jeśli chcesz mi tłumaczyć to, że niby z Camilą to mi się tylko wydaje, to nie marnuj mojego i swojego czasu.. 
-Ale to nie jest tak, jak myślisz..
-To jak? Nie, nie chcę wiedzieć..-odeszła, a Diego poszedł za nią.
Leon
Myślałem, że już nikt mnie dzisiaj nie odwiedzi, ale zdziwiło mnie to, bo przyszła Violetta..
-Cześć, Violetta.
-Hej.
-Wiesz.. ja Cię przepraszam.. 
-Nie przepraszaj mnie, bo to ja powinnam Cię przeprosić, przeze mnie masz kłopoty z Larą- twoją dziewczyną.. 
-Nie, wczoraj z nią zerwałem i.. już nie jest moją dziewczyną..
-Nie musiałeś tego robić..
-Zrozum, ja wczoraj zrobiłem to, co czułem.
-Leon, dużo myślałam o tym, co się stało.
-Wiem, przepraszam Cię. Nie powinienem tego robić. Szczęśliwa jesteś z Tomasem i...
-Nie.. Wczoraj poczułam, że ja i on to przeszłość..-nasze spojrzenia się spotkały..
Francesca
-Diego, nie idź za mną...
-Wiesz, że między nim, a Camilą na prawdę nic nie ma..
-Mówisz tak dlatego, bo to Twój najlepszy przyjaciel no, i bo nie widziałeś ich razem..
-On by Ci tego nie zrobił..
-Proszę Cię, nie broń go.. Nie rozumiesz, że między nami już nic nie będzie...
-Dlaczego?
-Wydaje mi się, że nie muszę Ci się tłumaczyć.. Poza tym, pewnie od razu pójdziesz mu to zakomunikować, a ja nie mam zamiaru z nim rozmawiać, ani przekazywać żadnych wiadomości, ani, ani widzieć go, rozumiesz? Nic.. 
-Nie rozumiem. Byliście szczęśliwi, a teraz?
-Teraz nie jesteśmy, ale nie z mojej winy.. Jeszcze zamiast się przyznać to, to on kłamie bezczelnie, i nie ma czelności się przy..-w tym momencie...
____________________________________
No co się stało "w tym momencie".. ?
Tylko ja wiem :DD
Dobra, proszę o komki :3
Dłuuugi mi wyszedł, więc prooszę bardzo.
Pisany podczas słuchania Świątecznych Piosenek :D
Paaa♥ 
`~ Mia♥ 




Rozdział 30 "Gdyby nie ona musielibyśmy się tłumaczyć.."

To już 30 rozdział.
To było 30 rozdziałów
emocji, 
nieporozumień,
zwrotów akcji itp.
Bardzo się z tego cieszę,
że parę osób komentuje rozdziały.
Mam nadzieję, że będziemy
razem jeszcze przez 
wiele rozdziałów. 
Buziak! :*

Aha, i ten rozdział jest,
dla Was wszystkich!! :*

Francesca
Zobaczyłam po drodze taką szczęśliwą parę. Śmiali się, uśmiechali... Ja nigdy się szczęśliwie nie zakocham... 
Violetta
-Tomas, jesteś na mnie obrażony?-spytałam, ale on milczał.-Czyli jesteś. Nie rozumiesz, że nie powiedziałam tego.. Znaczy tak, ale Ty nie dałeś mi dokończyć... 
-Wszystko zwal na mnie, co? 
-Ale to była Twoja wina..-skłamałam.
-Jasne.-zostawił mnie samą.
Tomas się obraził, Marco i Francesca gdzieś zniknęli.. Wygląda na to, że idę sama o tego szpitala.. Może to nawet lepiej? No nie wiem.. 
Po kilku minutach byłam już pod szpitalem. Weszłam do środka i podeszłam do lekarza.
-Przepraszam, wie pan, gdzie znajdę Leona Verdasa?
-Tak, na 4 piętrze, sala numer 5.-uśmiechnął się.
-Dziękuję,-podeszłam do windy i nacisnęłam numerek 4.
Już myślałam, że będę musiała wysiąść na 2 piętrze i resztę iść schodami, ale na szczęście chwilowe stanięcie windy, to był tylko fałszywy alarm. Dojechałam na 4 piętro i skierowałam się do sali numer 5. Przez szybkę zobaczyłam Leona. Czytał jakąś książkę. Weszłam do sali lekko otwierając drzwi.
-Violetta?-podniósł oczy zza książki i uśmiechnął się.
-Cześć.-weszłam i zamknęłam drzwi. 
-Co tu robisz?
-Pablo chciał, żebyśmy ja..-westchnęłam.-Tomas.. Francesca i Marco... przyszli tu do Ciebie.
-A gdzie oni są?-zaśmiał się.
-Zgubili się po drodze...
-Violetta..
-Nie, to ja coś powiem.-przysiadłam na jego łóżku.
-Dobrze. Słucham.
-Leon, ostatnio myślałam o Tobie... i...
-Violetta..
-Daj mi skończyć.-niemal krzyknęłam.
-Dobrze, dobrze..
-No, bo... Mi się wydaje, że zaczęłam o Tobie tak... Myśleć, myśleć..-nie patrzyłam mu w oczy.
-Ja.. cieszę się.. bo..-w tym momencie weszli do sali Fran i Tomas.
-Czeeść.-radosnym krokiem podeszła do łóżka Leona.
-Siema.-odpowiedział Leon półuśmiechem.
-Przeszkadzam?-zapytała.
-Tak trochę.
-A w czym?-odezwał się Tomas.
-Nie, to był  żart...
-Jasne.
-No tak.-tłumaczyłam się dalej,
-Chodź. Muszę Ci coś powiedzieć.-kochana Francesca chciała go zabrać z tego szpitala.
-Ale, Fran.
-Chodź.-wzięła go za rękę.
-Yh...-wyszli z sali.
-Gdyby nie ona, musielibyśmy się tłumaczyć...
-Tak, Francesca jest super..
Wtedy Leon mnie pocałował...
________________________________________
BIM BAM X D
Jest rozdział..
Komentujcie♥
`~Mia♥ 

Rozdział 29 "To wszystko nie ma sensu"

Ten rozdział dedukuję...
Nikusi♥

Leon
Wtedy do mojej sali weszła Lara. Nie bardzo chciałem ją wtedy widzieć, wolałbym Violettę.
-Hej, Leon.-usiadła.
-Y.. cześć. Czemu przyszłaś?
-Nie pamiętasz, że jesteśmy razem?-jej ton trochę się zmienił.
-No, tak, ale, ale..
-Nic nie mów.-wyszła.
To wszystko nie ma sensu.. Powinienem skorzystać z okazji i jej powiedzieć, że w tej chwili tylko Violetta mogłaby mnie pocieszyć..
Violetta (Następny Dzień)
"Drogi Pamiętniku, zadzwoniła wczoraj do mnie Francesca, to było tak około 23:30.. Zapytała, czy wiem, co się stało, a ja na to, że nie.. Później mi oznajmiła, że Leon leży w szpitalu.. To wbrew pozorom bardzo mnie zmartwiło.. Powiedziała też, że Pablo zaproponował, żeby grypa, którą wybierzemy na pierwszej lekcji poszła do Leona.. Chciałabym się znaleźć w tej grupie.. Powiedzieć mu kilka miłych słów, na pewno potrzebuje pocieszenia, ale.. Czy akurat mojego? Może on wcale nie chce mnie widzieć? W końcu jest z Larą, a ja.. ja z Tomasem..."
Marco
Nie rozumiem, czemu Francesca nie odbiera ode mnie telefonu.. Może faktycznie myśli, że ja.. i Camila.. ale to nie prawda.. Idę do Studia, może spotkam Francescę. 
Violetta
Przyszłam w końcu do Studia, Angie mogła mnie uprzedzić, że to niezły kawałek z jej domu, ehh.. Zdążyłam na pierwszą lekcję i.. zostałam wybrana! Idę do szpitala, do Leona. Oprócz mnie Pablo wyznaczył jeszcze.. Tomasa, Francescę i Marco, ta dwójka.. między nimi chyba coś nie tak, nie gadają ze sobą, znaczy to bardziej ona, ona go ignoruje.. A czy to moja sprawa? Nie.. 
-Hej, Violetta.-przywitał się Tomas, kiedy było już po spotkaniu..
-Cześć.-nie potrafiłam z nim normalnie rozmawiać, bo w moich myślach był Leon..
-Coś nie tak?-zapytał swoim opiekuńczym tonem.
-Nie, Tomas.. Daj spokój..-poszłam otworzyć szafkę.
-Na pewno? Jesteś jakaś dziwna..-nagle w mojej głowie uroiło się, że rozmawiam z Leonem, niestety źle to się skończyło..
-Wszystko gra, cieszę się, że mogę być z Tobą, tutaj.. Zawsze jesteś taki opiekuńczy.. Leon..
-Czekaj, Leon?
-Co?-wyrwałam się z myśli.-Powiedziałam Leon? Nie, wcale nie.. 
-Jestem pewien, że słyszałem, Leon..
-Nie.. nie.. Tomas, jesteś Tomas, jaki Leon?
-Tak, powiedziałaś Leon.. O co chodzi?
-No dobra.. Chciałam powiedzieć, zanim mi przerwałeś, że Leon, on jest taki biedny.. Szkoda mi go.. To jak idziemy do tego szpitala?-wyjęłam pamiętnik z szafki.-Ruszajmy!-zatrzasnęłam szafkę i wyszłam z pomieszczenia.
Francesca
-Marco! Nie rozumiesz, że nie chcę z tobą gadać?-powiedziałam znudzona już tą sytuacją..
-Nie rozumiesz, że ja z Camilą nie jestem?
-Nie, nie rozumiem i nie chcę rozumieć. Na pewno, gdybym zrozumiała, czułabym się jeszcze gorzej!-odeszłam zostawiając go samego. 
Trochę mi było smutno z tego powodu, że zostawiłam go tam, ale w końcu musieliśmy już iść do szpitala. Szłam i szłam, szukając naszej kochanej Tomasetty, która poszła szybciej, a to dlatego, że.. Marco... musiał zawracać mi głowę tymi "tłumaczeniami" od 28 boleści.. Zauważyłam..
____________________________
Bam, bam, bam.. 
Krótkie osoby itp., ale chciałam coś napisać : DD 
Komentujcie, proszę♥ 
Pozdrawiam Was i do następnego rozdziałku!♥ 
`~ Mia♥ 

Rozdział 28 ,, O czym rozmawiacie? "

Francesca
Wtedy przyszedł Alex.
-Czego tu chcesz?-spytał Marco.
-Może trochę grzeczniej, co?-odszczeknął mu.
-Będę mówił, jak chcę.
-Szukasz guza..
-Jesteś tego pewien?-Marco wstał.
-Marco...-szepnęłam i załapałam go za rękę.
-Nie, on nie będzie tak do mnie mówił.
-Jeśli ktoś nie będzie tak mówił, to Ty, do Fran. Śmiesz mówić, że ją kochasz?
-Co Cię to obchodzi?-wtedy rzucili się na siebie z pięściami, próbowałam im wytłumaczyć, że lepiej porozmawiać, ale mnie nie słuchali. Wyszłam z parku.
Violetta
Esmeraldę znalazłam w kuchni. 
-Możesz mi to wszystko wytłumaczyć?
-.. Violetta.. córeczko, o co chodzi?-trochę się zdziwiła moim tonem.
-Nie mów tak do mnie..
-Nie rozumiem...
-Nie jesteś moją mamą, w takim razie.. po co tu przychodziłaś?
-Angie..-szepnęła ze złością.
-Co ona Ci zrobiła? Tak samo jak ja i tata? 
-Nie spodoba Ci się to, ale on myśli, że wróciłam.. Zaproponował mi mieszkanie tutaj, w końcu to dom Marii..
-Nie jesteś nią! Nigdy nią nie będziesz!-wybiegłam z kuchni, głównie z bezsilności. Bałam się, co jeszcze zrobi.. Poszłam do gabinetu mojego taty.. ona tam była.
-Tato, mogę z Tobą porozmawiać?-powiedziałam nieśmiało.
-Jasne.-uśmiechnął się.-Maria, zostawisz mnie z Violettą.-powiedział do niej.
-Przecież nie mamy przed sobą tajemnic.-spojrzała na mnie swoim złowieszczym wzrokiem.
-Tato, chciałam porozmawiać.. o szkole!-wymyśliłam.-Tak, o Studio..
-Dobrze, będę w kuchni.-wychodząc szepnęła mi do ucha.-Zniszczę Ci życie..-wyszła.
-Słucham. O czym chciałaś pomówić?
-Chodzi o nią...-spuściłam głowę, bo kolejny raz okłamałam tatę..
-Violetta, to Twoja matka..-zaczął z gniewem w głosie..
-Właśnie, że nie! Angie mi powiedziała, że ma na imię Esmeralda, ale nawet ona nie wie, kim jest..
-Więc myślisz, że to zwykły podstęp?
-Tak, tato, Angie by mnie nie okłamała...
-Violetto.. jesteś moją córką, kocham Cię i powiedzmy, że wierzę.. zapytajmy, tak jak twierdzisz, Esmeraldę o..-nie dokończył, bo do gabinetu wpadła Olga i zaczęła lamentować.
-Pali się, pali się!!!
W ostatniej chwili ja, tata i Olga wyszliśmy z domu. Przyjechała straż pożarna. Po skończonej akcji pożarowej jeden ze strażaków przyniósł mi mój pamiętnik, a raczej jego resztki..
-Bardzo dziękuję..-spojrzałam na jego spalone kartki.
-To jedna z nielicznych rzeczy, które udało się ocalić..-uśmiechnął się, oddał mi go i poszedł.
Mój tata rozmawiał ze strażakami, co mogło wywołać pożar, zadzwoniłam już po Angie..
-Myślę, że teraz weźmiesz sobie na poważnie to, co mówiłam..
-Ty to zrobiłaś?!-nie wiedziałam, co jej zrobię..
-Ostrzegałam Cię...-odeszła i już nigdy później jej nie widziałam..
Angie
Nie mogę uwierzyć, był pożar w domu Violetty.. jestem pewna, że to sprawka Esmeraldy.. 
-Cześć, Violu. Przyjechałam najszybciej jak to możliwe o 11 w nocy..-przytuliłam ją.
-Przepraszam Angie..
-Za co mnie przepraszasz?-uśmiechnęłam się do niej.
-Bo, za to, że dzisiaj tak sobie poszłam.. i za to, że dzwonię do Ciebie w środku nocy.
-Na prawdę, nie masz za co przepraszać.. Gdzie Twój tata?
-Tam.-pokazała na Germana stojącego przy drzewku.
-Cześć, German. Wszystko w porządku?
-Nie..
-... Wszystko się ułoży. Możecie z Violettą zamieszkać u mnie.. Jeśli chcecie.
-Bardzo Ci dziękuję, za wszystko. Ale nie możemy..
-Dlaczego?-nie chciałam, żeby wylądowali w jakimś hotelu..
-Nie chcemy być dla Ciebie kłopotem..
-German, nie..-w tym momencie przyszła Viola.
-O czym rozmawiacie?-zapytała.
-Że Ty i Twój tata zamieszkacie u mnie trochę..-powiedziałam szybko, żeby German mi nie przewał.
-Tak bardzo się cieszę.-siostrzenica rzuciła mi się na szyję, a ja spojrzałam na mimo tego łagodny wzrok Germana.
Leon
Obudziłem się w łóżku szpitalnym podczepiony do różnych dziwnych maszyn, nim jeszcze otworzyłem oczy jakaś nadgorliwa pielęgniarka zaczęła krzyczeć: "Obudził się, obudził się!!" .
-Przepraszam, co się stało?-zapytałem, kiedy się uciszyła.
-Miał pan wypadek, panie Verdasie.-uśmiechnęła się, jakby nic się nie stało.
-Yy.. Do czego służą te maszyny?-zapytałem z ciekawości.
-A bo ja wiem?-zaśmiała się. "To jakim cudem ona tu pracuje"-pomyślałem. 
-Fajnie.-powiedziałem, a ona wyszła. 
Wtedy... 
_____________________________________
Bamm.. Długoo goo pisaałamm. X DD
Ale wyszedł krótki ; DD
Komentujcie♥ 
`~ Mia ♥ 

One Shot, Diegocesca- "Spotkasz pewnego dnia kogoś, kto całkiem zmieni Twoje życie. Odnowi Twoją wiarę w ludzi, we własne siły, poczucie wewnętrznej siły."

"Spotkasz pewnego dnia kogoś,
kto całkiem zmieni Twoje życie.
Odnowi Twoją wiarę w ludzi,
we własne siły,
poczucie wewnętrznej siły."

Ten OS dedykuję osobie z TT, @DamaDemi , 
ponieważ to z jej konta te wszystkie mądre cytaty♥ 


Narrator
Po skończeniu szkoły Francesca, młoda, utalentowana Włoszka szykowała się do powrotu do swojego ojczystego kraju. Głównie dlatego, że zerwała z Marco, a właściwie, wyjechał do Meksyku i rozstali się na zawsze. Z początku bardzo była smutna z tego faktu, ale tuż po jego wyjeździe Marco wrzucił do sieci zdjęcie ze swoją nową dziewczyną. Nastolatka stwierdziła, że nie będzie już dłużej przez niego cierpieć... 

Francesca
-Nadal nie mogę w to uwierzyć, że Marco tak szybko znalazł sobie inną! Dlaczego on mi to zrobił?-płakałam w swoim pokoju.
-Musisz się tak wydzierać?-do mojego pokoju weszła moja mama.
-Nie, ale .. Ale twierdzę, iż to konieczne, żeby moje złe emocje...-przerwała mi jak zwykle.
-Co się stało?
-Bo, bo..-nie wyjaśniałam tylko pokazałam jej zdjęcie Marco z tamtą dziewczyną.
-Spotkasz pewnego dnia kogoś, kto całkiem odmieni Twoje życie. Odnowi Twoją wiarę w ludzi, we własne siły, poczucie wewnętrznej siły.-uśmiechnęła się i chciała mnie pocieszyć.
-Chodzi Ci o to, że mam zacząć trenować jogę?-nie za bardzo zrozumiałam, o co chodzi.
-Nie.-zaśmiała się.-O to, że może to nie był ten właściwy chłopak. 
-W takim razie.. Dlaczego to aż tak boli?-w moich oczach pojawiły się łzy.-Dlaczego nie mogę znieść widoku jego z inną dziewczyną?
-Może to było zauroczenie..-przerwałam jej.
-Zobacz.-pokazałam jej, jak Marco napisał na swojej stronie o tym, że dzisiaj wraca do Buenos Aires.-Ciekawe, czemu wraca..
-Może z nim porozmawiaj? 
-Chyba masz rację..
-Oczywiście, że mam. Zejdź na śniadanie.-wyszła z mojego pokoju.
Podobno Marco ma przylecieć dzisiaj o 10:00. Napisałam mu sms-a, że chcę się spotkać. Po paru minutach odpisał mi, że nie ma sprawy, że jak przyleci to przyjdzie do Resto i tam mamy się spotkać. Zeszłam na śniadanie. Oznajmiłam im, że zamierzam wrócić do Włoch. Zareagowali dosyć dziwnie, a zwłaszcza mama po tym, o czym rozmawiałyśmy na górze, pewnie twierdzi, że zostałabym ze względu na.. niego. Kiedy zjadłam śniadanie była już 9:00. Poszłam się przebrać w kolorową sukienkę. O 9:30 wyszłam z domu. W połowie drogi się wróciłam, bo zapomniałam torebki, ale później, tak o 10:10 byłam na miejscu. 
-Cześć.-przywitał się ze mną.
-Hej, przepraszam za spóźnienie.. 
-O czym chciałaś pogadać?
-Właśnie.. Ta dziewczyna na zdjęciu..
-Jesteś zazdrosna?-przerwał mi.
-Nie.. chodzi o to, że chciałabym wiedzieć, kto to jest, bo chyba, jakby nie było.. jesteśmy przyjaciółmi, chyba.. 
-Tak, to moja dziewczyna..
-Dlaczego mi nie powiedziałeś przed wyjazdem, że z nami koniec?
-Myślałem, że mój wyjazd jest z tym jednoznaczny.. 
-To się myliłeś..-posmutniałam.-Nie chcę Cię więcej widzieć!wyszłam z baru, ale on poszedł za mną.
-Uważaj czego sobie życzysz, bo to może się spełnić.-i w tym momencie zrozumiałam cały sens tych słów, gdybym nie powiedziała, że nie chcę go widzieć i nie wyszła z baru nie zdarzyło by się to, czego żałowałam w głębi duszy do końca życia.. Potrącił go samochód. I w pewnym momencie pada kilka niepotrzebnych słów. Nie wiesz co powiedzieć, nagle nie wiesz dokąd iść, nie wiesz nawet, co myśleć.. Podbiegłam do niego i zadzwoniłam po karetkę.. Zapomniałam o wszystkim, liczyło się teraz tylko to,  że to moja wina i ja muszę mu pomóc. Powiedziałam lekarzom, że jestem jego dziewczyną. Mimo tego po dojechaniu do szpitala, kazali mi czekać na korytarzu. Zadzwoniłam do Violetty i odwołałam nasze spotkanie. 
Bardzo żałowałam tych słów, ale jednocześnie czułam, że między nami nie ma już czegoś takiego, jak wcześniej.. Powiedziałam o wszystkim Violi, która miała przyjść, ale ostatecznie zamiast jej przyszedł Diego, bo nie miał co robić. Znalazł mnie zapłakaną w łazience szpitalnej.. 
-Cześć..
-Cześć.-powiedziałam przez płacz.
-Czemu tu siedzisz?-chciałam uniknąć tłumaczeń, zignorować go, ale nie potrafię...
-Moje życie nie ma sensu.. 
-Dlaczego tak mówisz?-usiadł koło mnie na podłodze.
-Nic nie rozumiesz? To moja wina.. Jestem idiotką..-schowałam twarz w dłonie.
-Nie, właśnie nie rozumiem.. Czemu obwiniasz siebie za coś takiego?
-Bo to jest moja wina.. Powiedziałam o wiele słów za dużo.. 
-To jest wyłącznie jego wina.. Mógł Cię nie ranić..
-Nadal nie rozumiesz.. Powiedziałam, że nie chcę go więcej widzieć.. Najwyraźniej miał rację, co do tych spełniających się życzeń..
-Co?
-Powiedział, żebym uważała, czego sobie życzę, bo to może się spełnić.. i wtedy.. ten wypadek, dlaczego to się stało?-przytuliłam się do niego.
-Może tak musiało być.. 
-Ale.. to ja chciałam tego spotkania, byłam najwyraźniej zazdrosna o jego i tą dziewczynę, ale zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę.. to moje uczucia do niego minęły.. Nie zależy mi już na tym, żebyśmy byli razem..
-A na czym Ci zależy? 
-Sama nie wiem..
-Chciałbym, żebyś powiedziała, że na mnie.. 
-A Tobie zależy?
-Tak. Od początku do końca, kiedy zaczęliśmy na siebie patrzeć.. Głównie po to przyjechałem, chciałem Ci w końcu powiedzieć, że nie jesteś mi obojętna.. 
-Nie rozumiem naszych relacji. Czasem jesteśmy przyjaciółmi, czasem jesteśmy kimś więcej niż przyjaciółmi. innym razem jestem Ci obojętna.. 
-Prawda jest taka, że nie mogę o Tobie zapomnieć, bez względu na to, jak bardzo bym chciał.. 
Wyszła z łazienki bez słowa. Lekarz chciał z nią porozmawiać..
-Mógłbym z panią porozmawiać?
-Jasne. Wiadomo już, co z nim?
-Tak, niestety tak.-spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
-Słucham?-głos mi się załamał.
-Skutki tego wypadku są śmiertelne.. Nie udało nam się go uratować..
-Dlaczego?-zapłakałam się.
-Może pani teraz do niego wejść.-weszłam bez słowa. 
Usiadłam przy jego łóżku, zamknęłam oczy i pragnęłam zapomnieć o tym wypadku. Jednak za każdym razem, kiedy je otwierałam przypominałam sobie.. 
-Dlaczego?-wyszeptałam przez łzy.-Czemu się teraz nie obudzisz, co?-z lekkimi pretensjami, ale tylko do siebie wyjęłam jego zdjęcie z portfela, które trzymałam tam od czasu jego wyjazdu. Popatrzyłam na nie.-Nic by się nie wydarzyło, gdyby nie ta moja cholerna zazdrość!-płakałam, a łzy spływały na zdjęcie. Wszystko moja wina..-Żegnaj, kochanie.-pocałowałam to zdjęcie i włożyłam je do kieszonki w jego koszuli. Wyszłam z sali. Na korytarzu stał Diego. Bez namysłu podbiegłam do niego i przytuliłam.
-Lekarz wszystko mi powiedział.-nawet on się wzruszył, bądź, czy nie bądź to jego przyjaciel.
-Czemu?-znów po moich policzkach spłynęły łzy.
-Widocznie tak musiało być..-wyjął chusteczkę i otarł mi łzy.
-Powiedziałeś już reszcie?-spojrzałam na niego ze smutkiem.
-Tak, już wiedzą. 
-Przytul mnie..-przytuliłam się do niego, a on otoczył mnie swoim opiekuńczym uściskiem.
-Będzie dobrze..-wyszeptał mi do ucha.
-Nigdy nie sądziłam, że będę przytulać się do Ciebie w takiej sytuacji.. 
-To jest dowód mojej miłości.. 
-Wracając do naszego tematu.. Czemu mówiłeś mi te wszystkie rzeczy?
-To była czysta prawda, nie jesteś mi obojętna od dłuższego czasu. I.. Mam nadzieję, że ja tobie też nie jestem.. 
-To również prawda, ale też zrozumiałam, że Marco już od dawna był mi obojętny, nie tak, jak Ty..-na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Z drugiej strony dziwnie się czułam, wykorzystywać tak smutną sytuację, żeby związać się z innym...
-...-nic nie odpowiedział, tylko pocałował mnie, a ja oddałam pocałunek.-Może jednak z tej sytuacji wynikło coś dobrego.
-Może? Jeden z gorszych i najlepszych dni w moim życiu.. 
-Najlepszy?-podniósł jedną brew.
-Tak, bo w końcu wiem, kto tak na prawdę jest warty moich uczuć, nie chciałabym jednak mówić źle o Marco, ale.. taka jest prawda. 
-Teraz już wiem.
Ja i Diego zostaliśmy parą. Od tamtego dnia stała się najlepszą i najgorszą w moim życiu. Z czasem Diego uzmysłowił mi, że to nie moja wina. Jednak mała cząstka mnie twierdzi, że tak i tak było do końca.. 

1 rok później (ten sam dzień)

Minął rok od śmierci Marco i moja rocznica z Diego. Nadal myślę, że to najlepszy i najgorszy dzień. Czułam się okropnie i zostałam w domu. Przyszła do mnie Violetta, tylko ona wiedziała, że mam taki zamiar. 
Puk, puk.
Poszłam otworzyć drzwi, to była Viola.
-Cześć, Violetta.
-Hej.-weszła do środka.
-W prawdzie minął już rok, ale ja ciągle myślę o tym wypadku.. Gdyby nie kilka moich słów.. 
-Przestań!-dała mi w twarz.-Jeszcze jedno takie zdanie i zrobię coś gorszego. Nie możesz tak mówić.. To nie jest Twoja wina, akurat wtedy jechał tam ten samochód.. To czyjaś wina? Nie!
-Może masz rację..
-Pewnie. A jak tam z Diego? Przypadkiem to nie jest Wasza rocznica? 
-Tak..
-Co planujecie???-zapytała zaciekawiona.
-Już Ci mówiłam ja mam zamiar siedzieć w domu.. 
-Yhh.. nuda..-zadzwonił jej telefon.-Tak, nie, oczywiście, jasne, pewnie, że nie..-i tak w kółko w końcu się rozłączyła.
-Kto dzwonił?
-Tomas..
-Niech zgadnę.. jesteście razem? Tak! Wiedziałam.
-Mhm..-przewróciła oczami. 
Oczywiście później odwiedził mnie Diego. Mówił, że wszędzie mnie szukał, nie powiedziałam mu, że dzisiaj nigdzie nie wychodzę.. Obejrzeliśmy jakiś denny film, a później.. mi się oświadczył !! ♥ 

1 rok i trzy dni później

Dokładnie 3 dni temu urodziła nam się córeczka. Nazwaliśmy ją Mia. ( ( ♥ ) ) . Przyjechali do nas teraz rodzice Diega, żeby pomóc nam z dzieckiem. Moja mama i tata też zostali w Buenos Aires. Diego i ja zamieszkaliśmy razem tuż przed ślubem. 3 dni temu, była kolejna rocznica mojej tragicznej kłótni z Marco i znów czułam się fatalnie, ale również wtedy urodziła się Mia. Jest taka podobna do Diega♥

______________________________________________________
To już mój 3 OS dzisiaj .. X D
Komentujcie , proszę♥ Wiem, że to smutny OS, ale takie fajne cytaty miałam, że aż nie mogłam ich nie wykorzystać. ; )) 
Jeszcze raz dziękuję @DamaDemi za cudowne cytaty bez których nie byłoby OneShota.
Pozdrawiam♥
`~ Mia ♥ 


One Shot, Pablni- "Zrozumiałam, że to mogą być nasze ostatnie chwile spędzone razem".

Narrator
19-letnia Martina Stoessel właśnie skończyła ostatnią trasę koncertową z serialu "Violetta", skończyli kręcić 3 sezon. Każdy teraz musiał iść w stronę swojej kariery. Pablo, który zrezygnował z serialu po pierwszym sezonie został zaproszony na ostatnią trasę koncertową. 

Dawne uczucia Tini do Pabla odżyły w trakcie ostatniego koncertu. Stoessel śpiewała "Te creo" na koniec miał przyjść Pablo i mieli się pocałować. W ostatnich słowach Martina zrozumiała, że to mogą być jej ostatnie chwile spędzone z Espinosą. Postanowiła, że tuż po pocałunku, jak zejdą ze sceny, wyzna mu swoje uczucia. Skończyła się piosenka. Pablo wszedł na scenę. Pocałowali się. Akurat później Tini nie śpiewała, więc jej plan był aktualny. Zeszli ze sceny i Martina zatrzymała Pabla.
-Czekaj.-złapała go za rękę.
-Hmm?-uśmiechnął się. 
Byli przyjaciółmi, więc wszystko między nimi było chyba jasne.. 
-Muszę Ci coś powiedzieć.
-Słucham.
-Śpiewając tę piosenkę.. zrozumiałam, że.. że to mogą być nasze ostatnie chwile spędzone razem.-łzy napłynęły jej do oczu.
W tym momencie do nich podeszła obecna dziewczyna Pabla, Mercedes. 
-O czym tak rozmawiacie?-powiedziała przyjaźnie, ale w myślach miała słowa: Co Ty robisz z moim chłopakiem?!
-Pablo gratuluje mi występu.-Tini otarła łzy i poszła do garderoby.
Zrobiło jej się przykro. Chciała wyznać mu uczucia, a on nawet się nie odezwał. Wydawało jej się, że jest sama. Sama z tym wszystkim. Bezsilna, w ciemnym pomieszczeniu. Tylko ona. A przed oczami ma obraz Pabla i Mercedes. Nie mogła nic zrobić. Widziała tylko to. I myślała, co by było, gdyby jednak powiedziała mu o swoich uczuciach. Jednak nie powiedziała. Martina pozbierała się i poszła na scenę. Na tę ostatnią piosenkę z przyjaciółmi, których poznała na planie serialu. I z Pablem, którego darzyła uczuciem. Jednak na te 3 minuty o tym zapomniała.. Kiedy zeszła ze sceny poczuła, jakby jakiś rozdział w jej życiu się zakończył... 
Następnego dnia obudziły ją promienie słońca i.. dzwonek do drzwi. Mama Martiny weszła do jej pokoju i obudziła ją.
-Tini, masz gościa.
-Co?-powiedziała zaspana brunetka.-Powiedz mu, żeby... żeby...-i usnęła.
-Martina, to Pablo.
-Słucham?!-spadła z łóżka.
-Tak, jest na dole. Ma czekać, czy zejdziesz teraz? 
-Już zaraz idę.
Ogarnęła się trochę i zeszła na dół. 
-Cześć.-powiedział z uśmiechem.
-Cześć.-odpowiedziała lekceważąco. 
-Chciałem Cię przeprosić za..-Tini przerwała mu.
-Bezczelni jesteście.-powiedziała do rodziców i brata, którzy podsłuchiwali.-Idziemy na górę.-wzięła go za rękę i poszli.
-Więc, chciałem Cię przeprosić za Mercedes. Chciałaś mi powiedzieć o czymś ważnym dla mnie, i dla Ciebie. Powiesz teraz?
-Powiedzmy, że okej. Uświadomiłam sobie, że.. Moment.-podeszła do drzwi i je otworzyła, a do środka wpadł jej brat.-Yghm..-chrząknęła.
-Już sobie idę.
-Dokończę. Uświadomiłam sobie na scenie, że to ostatni moment, żeby Ci powiedzieć, co do Ciebie czuję. I..
-Ja też Ci chciałem to powiedzieć.. -bez namysłu pocałował Stoessel, a ona odwzajemniła pocałunek.

2 lata później

Martina z Pablem rok temu wzięli ślub. Zamieszkali razem i są szczęśliwi. Czekają na swojego synka. Planują go nazwać Tomas.♥ Z większością obsady "Violetty" stracili kontakt, jednak w przygotowaniach do narodzin synka towarzyszą im Lodovica i Xabiani. Martina ubolewa nad tym, że nie są parą. Parę razy jednak powiedziała im to. Ciekawe czy wezmą to sobie do serca? : D
__________________________________________
BOOM ! x DD 
Rozdział, zmiana nazwy, wyglądu i.. ONE SHOT ! Nie można ukryć, że mi się nudzi. ; ))
Może jeszcze coś dodam ♥♥ 
Pozdrawiam ! ♥ Komentujcie♥ 
`~ Mia♥ 

Nowy Wygląd

Mamy na blogu nowy wygląd, jak pewnie zauważyliście . ; )) Dużo różnych głupotek ( króliczego w prawym górnym rogu X D ) . Mam nadzieję , że będzie fajnie  ; )) Zmieniłam też nazwę bloga na "Violetta Stories" z "Tomasetta" . Uznałam , że tak będzie dobrze .

Pozdrawiam ♥ 
`~ Mia ♥ 

Rozdział 27 "Co Ty tu robisz?!"

Francesca
Weszła do baru i zobaczyła coś , czego najmniej się wtedy spodziewała . Jej chłopak całował się z jej byłą przyjaciółką . Twarz Włoszki zalała się łzami . Potrzebowała kogoś , komu mogłaby się wyżalić , przytulić . Ku jej zdziwieniu podszedł do niej Alex . 
- Cześć . - chłopak przywitał się i odgarną grzywkę , a ona już wiedziała , kto na pewno ją pocieszy . 
- Hhej . - szybko odszukała chusteczkę w torebce i otarła łzy. 
- Widzę , że płaczesz . - uśmiechnął się . - Jeśli się zgodzisz , oczywiście , możemy usiąść przy stoliku i opowiesz mi , co się stało . 
- Dobrze . - dziewczyna z przekonaniem kiwnęła głową.
- To . Co się stało , masz jakiś problem ? 
- Marco .. Marco i .. i .. Camila .. - zawiesiła się . - Całowali się .. - ciągnęła dalej . W tym samym momencie Marco zdenerwowany wstał od stolika i wyszedł z Resto . Francesca chciała za nim pobiec I wszystko wyjaśnić , ale jej przyjaciel ją zatrzymał . 
- Nie idź za nim . Nie warto . - złapał ją za rękę . 
- Kocham go , a on kocha mnie . - wyszła z baru i chciała go odszukać , Meksykanina . Nie można było ukryć , że była naiwna , iż myślała , że jeszcze wszystko naprawi , ale znalazła go . Siedział w parku na ławce . Podeszła i zapomniała o tym , co jej zrobił . 
- Francesca ? - zdziwił się . 
- Spodziewałeś się kogoś innego ? 
- Nie , ale .. 
- Nie . Pozwól , że ja będę mówić ... 
Violetta
Argentynka biegła tak szybko , jak tylko umiała . Chciała natychmiast się dowiedzieć , kim jest Esmeralda i dlaczego , po co to zrobiła . W drodze do domu miała wrażenie , że cały świat jest przeciwko niej , dziewczynie , która właściwie nic złego nie zrobiła , chciała tylko wiedzieć , czemu . Wykończona ( głównie myślami ) Castillo dobiegła do domu i zobaczyła Tomasa . 
- Co Ty tu robisz ?! - krzyknęła resztką sił . 
- Nie było Cię w Studio i martwiliśmy się . 
- To już jest powód , żeby tu przychodzić ? I narażać się na mojego ojca ? A tak w ogóle , to mam coś do zrobienia . - zapomniała , że to jej chłopak , którego bardzo kochała . 
- Myślę , że tak. 
- To się mylisz . 
- Nie mylę się . - Heredia nie dawał za wygraną . W tym momencie  przyjechał do domu ojciec Violetty . Dziewczyna wystraszyła się i wciągnęła niespodziewanego gościa do domu .
- Violetta . Co Ty robisz ? - zganił zakłopotaną Violę .
- Yyy .. Nie chcę rozgniewać taty ...
- Hmm ..
- Chodź do mojego pokoju i wszystko wyjaśnimy .
Castillo zabrała chłopaka do pokoju i wytłumaczyła wszystko . To , czemu nie było jej w szkole i to , czemu tak się śpieszyła .
- Teraz rozumiem . Myślałaś , że Twoja mama żyje , a tymczasem ... Współczuję Ci - usiadł na łóżku i wziął do ręki pluszowego pieska .
- Zostaw ! Zrobisz mu krzywdę . - wzięła maskotkę i przytuliła .
- Tak , " nie dotykać , własność Violetty " . - na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek .
- Tak . . Piesiu jest własnością Violetty . Ale nie będę tego teraz wygłaszać . Zobaczę czy nikogo nie ma na korytarzu . - zrobiła to , co poprzedziła tamtymi słowami . - Nikogo nie ma . Możesz iść . - szepnęła brunetka i machnęła ręką . Tomas podszedł do drzwi , ale jeszcze zapytał :
- Kiedy będziesz w Studio ?
- Tomas .. to nie jest teraz ... - nagle ojciec Violetty wyszedł z łazienki .
- Co on tutaj robi ? - nastolatka natychmiast wzięła się za wyjaśnienia .
- Tato .. - zaczęła nieśmiało . - Yy .. zapomniałeś , że to mój chłopak ?!
- Niestety nie . - ale mimo to szedł dalej korytarzem .
Dziewczyna wyprowadziła chłopaka na zewnątrz w pożegnała się z nim .
Leon
Popołudnie . Chłopak szedł na tor motocrossu , żeby spotkać się ze swoją dziewczyną , Larą . Przyszedł i zobaczył , jak Lara naprawia motor . Po cichu podszedł do niej i zasłonił jej oczy . 
- Kim jestem ? - zapytał . 
- Hmm .. Leon ? - odpowiedziała i odwróciła się . 
- Tak . - pocałował ją . 
- Leon , jestem w pracy . - zganiła go i wróciła do naprawy .
- Dobrze . Mogę jechać którymś z tych motorów ?? - wskazał na pojazdy stojące z boku . 
- Jasne . 
Leon przygotował się i jechał na tor . Ustawił się na linii startu i .. ruszył ! Jechał bardzo szybko . Wciskał hamulec , ale to nic nie dawało . Na zakręcie kierownica nie chciała mu się skręcić i wjechał w bramkę toru . Lekarze błyskawicznie tam przybiegli i zabrali go do szpitala . 
Lara
Myśli Lary : Może po tej sytuacji Leon nauczy się, że ze mną nie gra się tak , jak z Violettą . Te motory nie były sprawne .. 

Francesca
- Nie . Pozwól , że ja będę mówić ... Czemu to zrobiłeś ? - znów sobie przypomniała o sytuacji w barze. 
- ... - milczał.
- I jeszcze nie zasługuję na wyjaśnienia.. 
- Zasługujesz , ale .. 
- Ale , co ?
- Ale nie wiem , jak się wytłumaczyć .. 
Wtedy ... 
_________________________
Jakiś taki chyba dziwny. x DD
Komentujcie ♥ 

Mia♥ 


LBA

Zostałam nominowana pod moim ostatnim rozdziałem przez Lili Castillo z bloga o Diecesce . Bardzo się cieszę i dziękuje ♥

1. Ulubiona para z Violetty ?
Hmm .. Tomasetta ♥

2. Co najbardziej cenisz w ludziach ?
Szczerość , poczucie humoru .

3. Co Cię skłoniło do pisania bloga ?
Zaczęłam czytać opowiadania na takim jednym blogu i uznałam , że też spróbuję . ; ))

4. Kim jest Twój idol i dlaczego ?
Oczywiście aktorzy z Violetty .. Nie potrafię wybrać jednego . Podoba mi się to , że każdy z nich robi to , co jest jego powołaniem .

5. Ulubiona książka ?
Czytam oczywiście książki z Violetty , ale z takich nie związanych z Violettą to Władca Pierścieni , albo Hobbit .

6. Ile czasu masz już bloga ?
Około roku ? Chyba tak .

7. Co jest Twoją pasją ?
Lubię śpiewać i tańczyć . Chcę zostać aktorką .

8. Ulubiona piosenka z Violetty ?
Tienes Todo .

9. Kim chciałabyś zostać w przyszłości ?
Chyba aktorką .

10. Czy nauczyłaś się czegoś , oglądając Violettę ?
Że kłamstwo nie prowadzi do niczego dobrego .

NOMINUJĘ : 

1. http://francescaydiego.blogspot.com/
2. http://violetta-opowiadania-moje-historie.blogspot.com/
3. http://history-of-true-love.blogspot.com/
4. http://fedemilastory.blogspot.com/
5. http://podemos-oneshots.blogspot.com/

PYTANIE ODE MNIE :

1. Dlaczego zaczęłaś oglądać Violette ?
2. Z jakiego powodu zaczęłaś pisać bloga ??
3. Masz rodzeństwo ?
4. Lubisz śpiewać ?
5. Dlaczego czytasz mojego bloga ?

Dziękuję za nominację . : *

 

Pa ♥ 
Mia ♥ 

Rozdział 26 ,, Nie mogę w to uwierzyć . Jak mogła mi to zrobić ? "

Angie
Nie pozwolę, żeby ona szantażowała mnie, Violę i Germana. Wiem , co muszę zrobić. 
Violetta ( Następny dzień ) 
Obudziłam się , kiedy zadzwonił mi telefon . To był Tomas ! 
( Rozmowa tel. )
T: Hej , Vilu .
V: Cześć Tomas . 
T: Czemu nie ma Cię w Studio? 
V: Przecież jeszcze mam tyle cza... O nie ! Już się spóźniłam. 

T: Tak . 
V: Powiedz wszystkim , że za .. 1O min. będę .
T: Okej . Powiem . 
V: Pa . 
Szybko poszłam do łazienki i umyłam się . Wróciłam do pokoju i założyłam fioletową bluzkę , białą spódniczkę i przewiązałam ją niebieską wstążką . Uczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Na koniec psiknęłam się mgiełką , i zeszłam na dół . Na dole była mama . ( Od autorki : To ta Esmeralda , jeśli pamiętacie , ona udaje mamę Violetty ) . 
- Cześć . - przywitałam się , gdy zeszłam ze schodów .
- Cześć .. - odpowiedziała oschle . 
- Czy coś się stało ? - zapytałam , lekko zmieniając moją minę . 
- Nie , nic , Violetto . Oprócz tego , że ... 
- Że strasznie boli ją głowa ! - dokończyła wcinając się Angie , ale wiedziałam , że to nieprawda . 
- Aha ... 
- Wcale nie .. - Esmeralda odepchnęła Angie na bok . 
- Violu , musimy już iść . - Angie wzięła mnie za rękę i poszłyśmy . 
Tomas
-Violetta powinna już być . 
- Co się tak przejmujesz , Tomas ? - zapytała ze spokojem Francesca . 
- A to nie czasem Twoja najlepsza przyjaciółka ? 
- Hm .. Tak , ale ja chociaż nie chodzę po całym Studio , jak wariat i nie pytam każdego " Widzieliście Violettę ? " . - zaśmiała się . 
- Wcale tak nie jest . Widzieliście Violettę ? - zapytałem wchodzących do szkoły . 
- Mówiłam .. 
- Nie żartuj sobie . 
- Mam ciekawsze rzeczy do roboty .. Pa . - odeszła , ale za chwilę odwróciła się i uśmiechnęła , poszła dalej . 
Angie
- Angie ! Zaraz się spóźnię . 
- Violu , czekaj . 
- Mam zajęcia . - chciałam jej wyznać całą prawdę o .. jej " mamie " . 
- Proszę , to tylko sekundka . 
- Dobrze Angie , słucham . 
- Esmeralda nie jest Twoją mamą . 
- Kto to Esmeralda ? - twarz jej posmutniała . 
- Któregoś dnia , jak przyszłam do Ciebie do domu , słyszałam , jak rozmawiała przez telefon . Nie nazywa się Maria , tylko Esmeralda . Ktoś ją zatrudnił , żeby zniszczyć życie Tobie i Twojemu tacie . 
- Nie mogę w to uwierzyć . Jak mogła mi to zrobić ? - zalała się łzami . 
- Nie płacz , musisz iść na zajęcia . 
- Żartujesz sobie ?! Nie pójdę teraz na zajęcia . Muszę wszystko wyjaśnić . - pobiegła w stronę domu . 
Francesca
Zajęcia z Beto zostały odwołane , bo gdzieś sobie poszedł . Pablo kazał nam iść do Gregoria .. Miał nam znaleźć jakieś zajęcie . Razem z Camilą i resztą osób weszliśmy do sali , gdzie czekał nasz nauczyciel tańca . 
- Jak zapewne wiecie Wasz kochany dyrektor, Pablo . - powiedział z odrazą . - Kazał mi się Wami zająć . 
- Co będziemy robić ? 
- Ćwiczcie ostatni układ , a ja zobaczę , jak Wam idzie . 
Zaczęliśmy tańczyć . Całkiem dobrze nam szło , ale po paru minutach Gregorio dostał szału i wyszedł z sali , rzucił coś jeszcze o " naszym fatalnym poziomie tańca " . Tak , czy inaczej . Nie przejęliśmy się tym i poszliśmy do Resto . Weszłam do baru i przy stoliku zobaczyłam ... 
____________________
PADUM TSS . X D .
Taki rozdział , na szybko pisany . ; ))
Komentujcie < 3 . 



Partówka o Maresce ,, Jedno z dziwniejszych zdarzeń. "

Francesca
Wstałam dość późno.-Tak powiedział mój brat. Dla mnie było bardzo wcześnie! Kto wstaje o 11? To dopiero świta. Nawiasem mówiąc. Ja i mój brat .. ja nie wierzę, że mamy tą samą krew. On jest : yhh... A ja: łii !! Ja jestem wręcz przekonana , że Luca nie jest moim bratem. Za chwilę zawołał mnie na dół.
-Fran! Ktoś do Ciebie przyszedł!!!
Zanim wyplątałam się z kołdry minęła co najmniej minuta. Ale zanim skończyłam się wyplątywać byłam już na schodach. ( Nie wiem , jak to zrobiłam ) Skończyło się to tak, że wylądowałam z twarzą na schodach! 
-Ała!!-miałam się rozpłakać, żeby skłonić Lucę do pomocy mi.
-To był żart.-powiedział przechodząc obok mnie i uśmiechnął się jak idiota.
-Jesteś wredny! Nie lubię Cię! Powiem wszystko rodzicom!
-Może jeszcze się wyprowadzisz?-w jego oczach pojawiły się prowokujące iskierki.
-A żebyś wiedział!-podniosłam się ze schodów i zabrałam kołderkę ze sobą do pokoju.
Usiadłam na łóżku. Patrzyłam na okropny bajzel w moim pokoju.
-Może posprzątam dla odstresowania? - powiedziałam na głos. - Nie nie chce mi się.-wskoczyłam na łóżko.
Zabrzęczał mój telefon- Tak , jak mam na dźwięk sms-a. Najpierw musiałam się zorientować co to za dźwięk, miałam nowy telefon i go nie kapowałam. Szukałam go wszędzie. Pod łóżkiem, w szafie, na dywanie, na podłodze, na lusterku. Nigdzie go nie było! Przekopałam stertę ciuchów. Zabrzęczał po raz drugi, to znaczy, że nie odczytałam wiadomości, chyba. Znalazłam go! Był na szafce! Szybko odblokowałam telefon, gdyż hasło to było imię mojego chłopaka- Marco! Odczytałam sms-a. Był od niego!
(Treść sms-a) :
Spotkajmy się o 13:00 w parku.
Pomyślałam , że to dosyć normalne, gdyż mój chłopak chce się ze mną spotkać. Założyłam granatowa sukienkę w białe serduszka i na to czerwony sweterek. Zeszłam jeszcze tylko do kuchni po szklankę soku pomarańczowego, wróciłam się do pokoju po telefon i torebkę i wyszłam z domu. Szłam powolnym krokiem, ponieważ była dopiero 12:30. Kupiłam sobie różowy sorbet po drodze. usiadłam na ławce w miejscu naszego spotkania. Miałam jeszcze kilka minut. Po chwili zobaczyłam go i jakąś dziewczynę, którzy przechodzili przez park, a później... się całowali! Miałam nie iść dzisiaj do Studia, ale poszłam. Wybiegłam z parku w stronę szkoły. Spotkałam Violettę, której wszystko powiedziałam. Zaciągnęła mnie do parku, chciała na niego nawrzeszczeć. Zauważyła ich i podbiegła tam.
-Ty debilu! Masz orzeszek zamiast mózgu ! Jesteś nie normalny! Najchętniej to ja bym ci nie wiem co zrobiła! jesteś idiotą i .. i mam cię dosyć!!! Jesteś... Jesteś..-przerwał jej.
-O co ci chodzi , Violetta?
-O co mi chodzi?!-podniosła znacznie ton głosu.-O co tobie chodzi? Myślałeś , ze Francesca się nie dowie, że ją zdradzasz, palancie?!
-...-nic nie odpowiedział.-Fran, powiedz coś swojej przyjaciółce, której odbiło.
-Na mnie nie licz.-łzy stanęły mi w oczach, gdy to powiedziałam.
Violetta poszła ze mną do domu.
♥1 miesiąc później♥
Nauka w Studiu właśnie się skończyła. Przekraczam próg tej szkoły po raz ostatni. I pewnie ostatni raz widziałam Marco. Niby się rozstaliśmy, ale ja wciąż myślę, że tak nie powinno być. Tak, czy inaczej wracam do mojego rodzinnego kraju, żeby zapomnieć o wszystkim. O nim też. Nie wszystko było złe, ale to , co zrobił było mega okropne. Nawet nie wiem kim ona była. Nie ważne. Muszę skończyć rozmyślać i dokończyć pakowanie mojej walizki.
-Pośpiesz się! Masz zaraz samolot!-krzyknął mój brak, kiedy ja byłam już gotowa.
Zeszłam na dół i zobaczyłam moich przyjaciół. Violettę, Maxi'ego, Camilę, Tomasa, Leona, Naty i Ludmiła. Przyszedł też on ze swoją nową dziewczyną. Każdy się ze mną pożegnał. Każdy mnie przytulił, a kiedy przyszła kolej na niego. Nie myślałam, tylko przytuliłam go mocno, jak każdego. On też mnie przytulił. Spojrzałam mu w oczy i się uśmiechnęłam. Wszyscy , którzy przyszli przyglądali się temu, dziwnemu zdarzeniu, a Violetta wręcz klaskała ze szczęścia.
-Twój brat mówi, że musisz już jechać.-powiedział.
-Ale jeszcze mnie nie puszczaj.-zrobiłam błagalny wzrok.
-Nie zamierzałem.
To jedno z dziwniejszych zdarzeń w moim życiu musiało się skończyć, i ta chwila nadeszła.
-Przynajmniej wyjeżdżam ze wszystkimi w zgodzie.-pomyślałam i przekroczyłam próg mojego domu z przyjaciółmi.
Violetta chyba coś knuła, bo widziałam jak każdemu po kolei coś mówi. Wzięłam Marco na bok, musiałam mu coś powiedzieć.
-Nie chciałam , żeby to się tak wtedy skończyło. Po prostu dostałam wtedy od ciebie sms-a, miałam przyjść do parku, zobaczyłam ciebie i ją. Pobiegłam do Studia i Violetta zobaczyła, że jestem smutna i wiesz...-przerwał mi swoim namiętnym pocałunkiem, którego odwzajemniłam, jego dziewczyna to zobaczyła i podeszła do nas..
-Wiecie co?-powiedziała do nas.-Zrywam z tobą.-powiedziała do Marco i poszła z miejsca zdarzenia.
-Nie chciałam, żebyś miał przeze mnie kłopoty...
-Trudno.. Widocznie nie kochała mnie na prawdę. Sądzisz , że to ona mogła wysłać sms?
-Może tak...
-Ja się z nią nie całowałem.-powiedział patrząc się na mnie tymi swoimi oczami.-I nie wiedziałem, że tam będziesz.
-Nie chciałam z tobą wtedy zrywać.-powiedziałam i wzięłam go za rękę.-Ciągle tego żałuję.
-Ja żałuję, że ona przyjechała do Buenos Aires.
Przybiegła Violetta.
-Ludzie, my tam czekamy, aż w końcu ktoś z was powie, że chcecie być znowu razem.-uśmiechnęła się lekko i pokazała na całą grupkę ludzi, którzy patrzyli się na nas.-Aha, i dokupiliśmy jeden bilet i jedziesz z Marco na wakacje do Włoch , więc szybciej , bo się spóźnicie na samolot!
Najpierw pocałowałam Marco, na rozwiązanie pierwszego planu Violetty, a później pojechaliśmy z Marco na wakacje.
♥1 rok później♥
Jestem już po ślubie z Marco i mamy małą córeczkę o imieniu Mia. To sprawka Violetty. Oczywiście jak się o tym dowiedziała ( że to jej sprawka ) została chrzestną małej. Ona też całkiem dobrze sobie ułożyła życie.. z Tomasem.
_________________________________________
2 partówka!
Wiem, o Maresce , na blogu o Tomasettcie.
Nie ważne xDD
Komentujcie<333 

Partówka o Viomas

Violetta
Od kilku miesięcy jestem w szczęśliwym związku z... Tomasem<3 Nawet oświadczył mi się<3 Mojemu ojcu trudno było przyswoić tą informację, ale dał radę. Za kilka dni wyjeżdża w podróż służbową i udało mi sie wybłagać, żebym została. Myślałam o jakimś dziewczyńskim wieczorze? Albo zaprosiła bym Tomasa i obejrzeli byśmy jakiś film? Nie ważne. Znaczy ważne. Bo jak by nie było to jestem z Tomasem od kilku miesięcy, a ... jeszcze się z nim nie całowałam! Mam 19 lat, a jedyny mój pocałunek był taki, w smutku , bo Tomas był z Ludmiłą.
Kilka Dni Później
-Violu!-krzyknął mój tata.
-Słucham tato?-zbiegłam po schodach.
-Wyjeżdżam w podróż służbową. Nie imprezuj za dużo. Ewentualnie możesz zaprosić kilka przyjaciółek, np. tą... Camilę i Francescę?
-Tato, Camila się obraziła, bo nie pojechała do Madrytu, a Francesca robi karierę we Włoszech.
-To w takim razie możesz zaprosić Tomasa. Ale nie bawcie się za dobrze.
-Jasne, jasne.-przytaknęłam.
-Pa.-ucałował mnie w głowę i wyszedł.
Od razu chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Fran, pomyślałam, że może ma przerwę między koncertami, ale nie odbierała. Nie tracąc entuzjazmu zadzwoniłam do Tomasa.
-Cześć!-krzyknęłam.
-No, hej. Co taka szczęśliwa?-zapytał.
-Mojego ojca nie ma i mam cały dom dla siebie, chociaż Olga i Ramallo są , ale to tam wiesz. Pomyślałam, że może byś przyszedł i obejrzeli byśmy jakiś film?
-Okej.
-Dobra. Bądź o 19 . Ok?
-Spoko. Do zobaczenia<3
-Pa<3
Szybko wzięłam samochód ( miałam już prawko ) i pojechałam po popcorn , jakieś picie i oczywiście żelki!
W sklepie była ogromna kolejka. Nim się obejrzałam była już 18. Wepchnęłam się więc do kasy z pierwszeństwem. Później pojechałam wypożyczyć film, pt. ,,Titanic" . Dojechałam do domu i miałam pół godziny, żeby się wyszykować. Przebrałam się w koronkową sukienkę i skarpetki z koronką. Rozczesałam włosy, nałożyłam trochę pudru na policzki i błyszczyk ( smakowy xD ) na usta. Pomalowałam jeszcze lekko oczy i popsikałam się różową mgiełką. Była 19. Tomas zadzwonił dzwonkiem.
-Ja otworzę!-wrzasnęłam.
Pobiegłam przed lustro, przejrzałam się i otworzyłam drzwi.
-Cześć.-Tomas dał mi śliczne kwiatki.
-Dziękuję są śliczne.-powąchałam je.-Wypożyczyłam ,,Titanica" może być?
-To jeden z moich ulubionych filmów.
-Dobrze. Zaczekaj w salonie, a ja pójdę wstawić kwiatki do wazonu.-tak też zrobiłam, po chwili wróciłam do salonu i zaczęliśmy oglądać film.
Oglądaliśmy film. Ja się nawet popłakałam , wtedy Tomas mnie przytulił. Tego samego wieczoru zrobiliśmy TO . Mój ojciec przyjechał następnego ranka. Kiedy zobaczył Tomasa domyślił się , że coś między nami zaszło.
Kilka miesięcy później
Zamieszkałam razem z Tomasem. Ojciec wpadł w szał, kiedy usłyszał, że się wyprowadzam. On postanowił związać się z Angie. A co najlepsze? Ja i Tomas planujemy ślub! A no i będę miała siostrzyczkę!♥
__________________________________________
Partówka jest, ale dzień później. ; D
Podoba się? Chcecie więcej partówek?
Proszę komentujcie. Bardzo ważne i motywujące,
a dla Was to jedna chwila. ; )



Rozdział 25 ,,Nie wiesz... Pan co sprząta ulice."

Angie
-Zakład? Ty nie powiesz nic policji, ani Germanowi, ani Violettcie, ani nikomu, a ja nie zniszczę ci życia pasuje?
-Nie. German i Violetta na pewno się o tym dowiedzą. Policja też.

-W takim razie dam ci trochę czasu. Wieczorem też tu będę. Zastanów się.-odeszła. 
Violetta
-Odpowiedz mi. Czy między tobą, a Leonem, lub Diego coś jest?-zdębiałam. Nie wiedziałam co powiedzieć. On wiedział, że odpowiedź to będzie ,,Nie" , ale pytał.
-Tomas, ja...-nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Widzisz. Wiedziałem.-popatrzył na mnie ze smutkiem.
-Nic nie wiedziałeś.-zastanowiłam się.-Poza tym pozwól mi wyjaśnić.
-Jasne.
-Diego, to .. -musiałam dobrać słowa.
-Co? Twój nowy chłopak?
-Nie! Jesteś okropny! Ani to Diego , ani to Leon nie jest tym, którego kocham!-krzyknęłam.
-To kto jest?
-Nie wiesz.. Pan co sprząta ulice.-odpowiedziałam sarkastycznie.
-Aha. No widzisz. Tak trudno się było przyznać?
-Ty wariacie! Nie wiesz, że jedyną osobą , którą kocham jesteś ty?
-Nie.-odpowiedział i z lekka dziwnie się spojrzał.
-To szkoda mi cię bardzo.-podeszłam do niego bliżej i pocałowałam go, on odwzajemnił pocałunek.
Później poszłam z nim do jego domu. Obejrzeliśmy film. Tomas chciał horror , ale stanęło na moim- komedia romantyczna. Nie minęło 15 minut, a on już był znudzony. Wstałam i wyłączyłam film.
-Co robisz?
-Nic.-usiadłam obok niego i wcinałam resztkę popcornu.
-To było interesujące.-wyplułam cały popcorn.
-Że, co, przepraszam, słucham?!
-No.
-Przecież ty prawie usnąłeś!-zaśmiałam się.
-Cicho. Szczegół.-trzepnęłam go poduszką.
Tak zaczęła się wielka bitwa. Oczywiście ja wygrałam. 
Francesca
Niby jestem na niego obrażona, ale ciągle o nim myślę. Rzecz jasna o Marco. Nie mogę zapomnieć o pierwszej chwili naszej znajomości. Niespodziewanie natknęłam się na niego w parku. A właściwie wpadłam na niego, bo byłam zajęta rozmyślaniem. Chciałam się z nim pogodzić.
-Marco.-zorientowałam się, że to on.
-Jeśli nie chcesz mnie widzieć , to już idę.-odszedł kawałek.
-Ale czekaj.-wzięłam głęboki oddech, a on się wrócił.
-Chcesz znowu wrzeszczeć na mnie za Camilę?
-Nie. Czemu tak myślisz?
-Nie wiem. Zawsze jak się spotykamy, to się kłócimy.
-Jeżeli tak sądzisz, to może nie powinniśmy się spotykać.-odeszłam, a zaraz po tym łzy pojawiły mi się w oczach.
-Nie o to mi chodziło!-zaczął mnie gonić.
-Ja też tego nie chcę. Dlaczego tak musi być?-nim się obejrzałam on już był przy mnie.
-Odkąd zobaczyłem Cię z Alexem zrozumiałem ile dla mnie znaczysz.
-Urocze. Serio. -przytuliłam się do niego.
-Znaczy , że temat Camili zamknięty?-zapytał z uśmiechem.
-Tak. I znaczy, że..?*. 
-Tak.-pocałował mnie delikatnie w policzek.
Angie
Nie pozwolę, żeby ona szantażowała mnie, Violę i Germana. Wiem , co muszę zrobić...

________________________________________________________________
______________________________________________________________
____________________________________________________________
__________________________________________________________
Jest New Chapter! Dzisiaj może jeszcze Partówka<3




Obserwatorzy