Rozdział 27 "Co Ty tu robisz?!"

Francesca
Weszła do baru i zobaczyła coś , czego najmniej się wtedy spodziewała . Jej chłopak całował się z jej byłą przyjaciółką . Twarz Włoszki zalała się łzami . Potrzebowała kogoś , komu mogłaby się wyżalić , przytulić . Ku jej zdziwieniu podszedł do niej Alex . 
- Cześć . - chłopak przywitał się i odgarną grzywkę , a ona już wiedziała , kto na pewno ją pocieszy . 
- Hhej . - szybko odszukała chusteczkę w torebce i otarła łzy. 
- Widzę , że płaczesz . - uśmiechnął się . - Jeśli się zgodzisz , oczywiście , możemy usiąść przy stoliku i opowiesz mi , co się stało . 
- Dobrze . - dziewczyna z przekonaniem kiwnęła głową.
- To . Co się stało , masz jakiś problem ? 
- Marco .. Marco i .. i .. Camila .. - zawiesiła się . - Całowali się .. - ciągnęła dalej . W tym samym momencie Marco zdenerwowany wstał od stolika i wyszedł z Resto . Francesca chciała za nim pobiec I wszystko wyjaśnić , ale jej przyjaciel ją zatrzymał . 
- Nie idź za nim . Nie warto . - złapał ją za rękę . 
- Kocham go , a on kocha mnie . - wyszła z baru i chciała go odszukać , Meksykanina . Nie można było ukryć , że była naiwna , iż myślała , że jeszcze wszystko naprawi , ale znalazła go . Siedział w parku na ławce . Podeszła i zapomniała o tym , co jej zrobił . 
- Francesca ? - zdziwił się . 
- Spodziewałeś się kogoś innego ? 
- Nie , ale .. 
- Nie . Pozwól , że ja będę mówić ... 
Violetta
Argentynka biegła tak szybko , jak tylko umiała . Chciała natychmiast się dowiedzieć , kim jest Esmeralda i dlaczego , po co to zrobiła . W drodze do domu miała wrażenie , że cały świat jest przeciwko niej , dziewczynie , która właściwie nic złego nie zrobiła , chciała tylko wiedzieć , czemu . Wykończona ( głównie myślami ) Castillo dobiegła do domu i zobaczyła Tomasa . 
- Co Ty tu robisz ?! - krzyknęła resztką sił . 
- Nie było Cię w Studio i martwiliśmy się . 
- To już jest powód , żeby tu przychodzić ? I narażać się na mojego ojca ? A tak w ogóle , to mam coś do zrobienia . - zapomniała , że to jej chłopak , którego bardzo kochała . 
- Myślę , że tak. 
- To się mylisz . 
- Nie mylę się . - Heredia nie dawał za wygraną . W tym momencie  przyjechał do domu ojciec Violetty . Dziewczyna wystraszyła się i wciągnęła niespodziewanego gościa do domu .
- Violetta . Co Ty robisz ? - zganił zakłopotaną Violę .
- Yyy .. Nie chcę rozgniewać taty ...
- Hmm ..
- Chodź do mojego pokoju i wszystko wyjaśnimy .
Castillo zabrała chłopaka do pokoju i wytłumaczyła wszystko . To , czemu nie było jej w szkole i to , czemu tak się śpieszyła .
- Teraz rozumiem . Myślałaś , że Twoja mama żyje , a tymczasem ... Współczuję Ci - usiadł na łóżku i wziął do ręki pluszowego pieska .
- Zostaw ! Zrobisz mu krzywdę . - wzięła maskotkę i przytuliła .
- Tak , " nie dotykać , własność Violetty " . - na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek .
- Tak . . Piesiu jest własnością Violetty . Ale nie będę tego teraz wygłaszać . Zobaczę czy nikogo nie ma na korytarzu . - zrobiła to , co poprzedziła tamtymi słowami . - Nikogo nie ma . Możesz iść . - szepnęła brunetka i machnęła ręką . Tomas podszedł do drzwi , ale jeszcze zapytał :
- Kiedy będziesz w Studio ?
- Tomas .. to nie jest teraz ... - nagle ojciec Violetty wyszedł z łazienki .
- Co on tutaj robi ? - nastolatka natychmiast wzięła się za wyjaśnienia .
- Tato .. - zaczęła nieśmiało . - Yy .. zapomniałeś , że to mój chłopak ?!
- Niestety nie . - ale mimo to szedł dalej korytarzem .
Dziewczyna wyprowadziła chłopaka na zewnątrz w pożegnała się z nim .
Leon
Popołudnie . Chłopak szedł na tor motocrossu , żeby spotkać się ze swoją dziewczyną , Larą . Przyszedł i zobaczył , jak Lara naprawia motor . Po cichu podszedł do niej i zasłonił jej oczy . 
- Kim jestem ? - zapytał . 
- Hmm .. Leon ? - odpowiedziała i odwróciła się . 
- Tak . - pocałował ją . 
- Leon , jestem w pracy . - zganiła go i wróciła do naprawy .
- Dobrze . Mogę jechać którymś z tych motorów ?? - wskazał na pojazdy stojące z boku . 
- Jasne . 
Leon przygotował się i jechał na tor . Ustawił się na linii startu i .. ruszył ! Jechał bardzo szybko . Wciskał hamulec , ale to nic nie dawało . Na zakręcie kierownica nie chciała mu się skręcić i wjechał w bramkę toru . Lekarze błyskawicznie tam przybiegli i zabrali go do szpitala . 
Lara
Myśli Lary : Może po tej sytuacji Leon nauczy się, że ze mną nie gra się tak , jak z Violettą . Te motory nie były sprawne .. 

Francesca
- Nie . Pozwól , że ja będę mówić ... Czemu to zrobiłeś ? - znów sobie przypomniała o sytuacji w barze. 
- ... - milczał.
- I jeszcze nie zasługuję na wyjaśnienia.. 
- Zasługujesz , ale .. 
- Ale , co ?
- Ale nie wiem , jak się wytłumaczyć .. 
Wtedy ... 
_________________________
Jakiś taki chyba dziwny. x DD
Komentujcie ♥ 

Mia♥ 


3 komentarze:

  1. Ajjjjjjjjjjjjjjj < 33333333
    Ale głupia Lara >.<
    Ty mi tu próbujesz Marescę rozwalić ! ! ! !
    Liczę na na jakąś ładną Tomasettę w nexcie : )))))))
    Nawet mam jakiś pomysł . . . X DDDDDDDD
    Ty się domyślasz jaki X DDD
    No to co by tu jeszcze napisać ??
    LALALALALALALALAALA X DDDD
    Nie nawalaj w tą klawiaturę !! X DD
    Dzięki za nominacje : *
    Pozdro und weny życzę !
    ~ Nikuńcia : *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak , próbuję rozwalić i chyba rozwalę ; DD
      Będzie Tomasetta , ale teraz chcę zjeść śniadanie ! x DD
      Nie ma za co. Dzięki za pozdro ♥
      Pozdro ♥
      `~ Mia ♥

      Usuń

Obserwatorzy